czwartek, 27 lutego 2014

O półce, etykietach i pele mele...

Czas coś napisać i pokazać. Ostatnimi dniami myślę dużo o tym, co bym zrobiła, ale nic nie robię. Czekam z niecierpliwością na przemalowanie ścian. Będą bardzo jasne szare, może któraś będzie ciemniejsza, nie wiem, myślę nad tym. Ale ogólnie trzeba rozjaśnić to wnętrze. Malowanie czeka na trochę cieplejsze dni. Ja na razie skrupulatnie zbieram ramki, żeby powiesić na ścianę. Planuję też zakupienie lustra nad komodę i najważniejsze, atrapy kominka :) Atrapę zrobi wujek, który jest dobrym stolarzem, będzie biały oczywiście. Ja dziś pokażę moją półeczkę, zupełnie nie pasuje do naszego pokoju, meble w kolorze drewna (płyta), a ja zamarzyłam białą półkę, taki pierwszy krok do spełnienia marzeń o białym wnętrzu :) Mebli na razie nie zmieniam,ale biel dodaję w miarę możliwości...




Wsporniki zamówiłam na pewnym blogu TU, trzeba było pomalować, polakierować i taki oto efekt :)





 

A na półce pele mele :)Widziałam na wielu blogach i zapragnęłam mieć swoje. Len, gąbka, tasiemka i ramka.




A na nim etykiety. Wypróbowałam metodę moczenia w kawie, efekt mi się bardzo podoba. Drukowane oczywiście na laserowej drukarce, grafiki z netu.







Świetne na prezenty i na słoiki lub nalewki. Widziałam u Was różne etykiety, wszystkie mi się podobają, a szczególnie te czarne z białymi napisami. Będę próbować :)





I ramki z Pepco, za grosze.



Czas kończyć ten post bo właśnie dostałam pączki z nadzieniem różanym :) Są chrusty, są pączki, można świętować tłusty czwartek :) Dziś idę na aerobik, więc nadmiar kalorii spalę. A w niedzielę targ staroci w Kiermusach, mam w planach pojechać, bo tam jeszcze nie byłam :)  U koleżanki zamówiłam poszewki z h&m home w 3 kolorach. Ona pracuje w tym sklepie i do tego ma zniżkę :) Zobaczę się z nią dopiero 8 marca, nie mogę się doczekać :)


Pozdrawiam i życzę tłustego czwartku :)


Margo eM.

niedziela, 16 lutego 2014

WalentynkLOVE + decoupage

  <3  <3  <3








 <3  <3  <3






<3  <3  <3






<3  <3  <3





Miłość kojarzy mi się z kolorem czerwonym...
Tego dnia, mąż z samego rana zaskoczył mnie słodkim podarunkiem. Ja przygotowałam pyszny mus czekoladowy z owocami i cisto. Lampka czerwonego wina i świece towarzyszyły nam tego wieczoru. Ludzie mówią, że bzdura, że komercja, a ja- dobrze, że ktoś wymyślił taki dzień, by można było na chwilę porzucić codzienne troski, przystopować i w spokoju delektować się swoim towarzystwem. W codziennym natłoku, czasem trudno się zmobilizować, a czas ucieka, trzeba go wykorzystać jak najlepiej. "Spieszmy się kochać..." Dlaczego tak trudno powiedzieć nam "kocham"?


I wrzucam moje ramki. Dwie ramki kupiłam kiedyś w Rossmanie. Na początku stały na komodzie w oryginale, czyli w ciemnym brązie (nie mam zdjęcia "przed"). Jednak odkąd zaczęłam zmieniać wystrój strasznie raziły mnie w oczy. Biała farba poszła w ruch, przecierka i decoupage serwetkowy. Pierwszy raz robiłam decoupage, może idealnie gładko nie jest, ale mi się podoba. Serwetkę kleiłam na klej wikol rozwodniony. Później tylko trzeba wyrównać brzegi papierem ściernym i lakier bez połysku :)










Pozdrawiam Margo.

poniedziałek, 10 lutego 2014

Witam w mglisty poranek...






Zapowiadają deszcze, śnieg się topi, w nocy ścina i takie oto mgły wieczorem i rano za oknem. Aż strach pomyśleć o tym błocie. Niestety pod domem nie ma normalnej drogi, więc zawsze na wiosnę problem z wjazdem na podwórko. Zaopatrzyłam się w gumowce w tamtym roku, bo bez tego ani rusz.

Wczoraj wróciliśmy z Łomży. Średnio co dwa tygodnie jeździmy tam do moich rodziców. To 90 km od miejscowości w której teraz mieszkam. Daleko, ale tak na prawdę to tylko 1h 15min drogi. W tym tygodniu pojechałam już w czwartek, miałam w planie odwiedzenie paru sklepów i spotkanie z przyjaciółką, później z rodziną. To zawsze męczące. Jadąc tam musimy dzielić czas, by utrzymywać stale kontakty ze wszystkimi. Trzeba posiedzieć trochę z rodzicami, spotkać się ze znajomymi, pojechać do mojego brata, do dziadków (dziadek ma 94 lata w maju), do sióstr ciotecznych.... To bardzo przyjemne i lubimy te spotkania, choć wracamy zawsze zmęczeni. 

Przejeżdżamy przez piękne stare miasteczko żydowskie Tykocin. Na samym początku wyłania się czerwony zamek z cegły. Zamek Zygmunta Augusta, który cały czas jest w budowie. Kiedyś były to ruiny. Dalej jedziemy przez brukową drogę, teraz tam jest nowa równiejsza kostka, do niedawna były jeszcze prawdziwe "kocie łby". Przejeżdżamy przez most, pod nami płynie Narew, mijamy piękny pożydowski domek z drewnianymi okiennicami i rynek po prawej, a stary kościół po lewej. Te domki bardzo mi się podobają. Podobno teraz już nie ma tam Żydów. Jak jedziemy dalej przez las, widzimy znak, wskazujący zbiorową mogiłę Żydów. W czasie wojny zaprowadzono ich tam pieszo i wystrzelano. Została synagoga, którą można zwiedzać. Co roku przeprowadzana jest tam rekonstrukcja bitwy, można też zwiedzać część zamku. Zawsze jest tam bardzo dużo turystów z aparatami. Piękna natura przyciąga ich przez cały rok. Bardzo podoba mi się to miasto. Ma duszę, ma historię... Robiliśmy tam nawet nasze zdjęcia plenerowe po ślubie z mężem.


****

 
****
 
 
****



****


Spójrzcie tylko na ten domek!!!!

O i tak przypadkowo wyszło o Tykocinie :) A w niedzielę odwiedziłam empik a tam...przeceny!!
Kupiłam dwa piękne kubki za niecałe 9zł. Gdybym była sama kupiłabym dużo rzeczy, przecież wszystko się przyda! Mąż to mój hamulec :)



I na koniec kilka zdjęć z sesji zimowej, śniegi już topnieją więc cieszę się, że zdążyłam :)



****


I jeszcze książka godna polecenia: "Cień wiatru" Carlos Ruiz Zafón. Mi niestety wpadła w ręce w formie pliku na tablet, ale widziałam w księgarniach. Lubię czytać, lubię czuć zapach książek, jednak nie jestem w stanie wszystkich kupić... a szkoda :)

"Sztuka czytania powoli zanika, jest to intymny rytuał, książka jest lustrem i możemy w niej znaleźć tylko to, co już nosimy w sobie. W czytanie wkładamy umysł i duszę, te zaś należą do dóbr coraz rzadszych." 
-Carlos Ruiz Zafón "Cień wiatru"

Życzę miłego, owocnego tygodnia -Margo.

niedziela, 2 lutego 2014

Caffe latte??

 ****


 Taką kawę serwuję sobie ostatnio popołudniu, ciepłe mleczko, ubita pianka, czarne espresso, syrop amaretto i szczypta kakao na czubeczek...mmm...


****


 Na początku chciałabym bardzo podziękować za miłe słowa, które do mnie docierały, szkoda że nie bezpośrednio na blogu, ale wiem już, że to przez google+. Zlikwidowałam konto by mógł każdy komentować, ale nic z tego. Nie umiem się w tym odnaleźć. Nie można dodawać komentarzy, ale dlaczego? Cały tydzień klikałam, sprawdzałam i nadal nie wiem. Może ktoś miał taki problem i wie jak mi pomóc? Ehh technika... Ale cieszę się, ze odwiedzacie :)


Pomimo ostatnich mrozów, już mi wiosna w głowie :) To wszystko za sprawą Werandy Country, którą ostatnio zakupiłam. Tyle tam pięknych kompozycji kwiatowych. Sama kupiłam dwa hiacynty, które bardzo szybko zakwitły i były z niespodzianką, gdyż wyłoniły się z nich następne łodyżki ze zwiniętymi białymi pąkami. Szukałam pomysłów na wiosenną girlandę i znalazłam przypadkowo na pewnym blogu, który już stale będę odwiedzać: Gliniany Garnek (TU). Postanowiłam, że spróbuję wykonać taką girlandę, bo bardzo mi się podobają.



                                                                 

 W tygodniu maiłam trochę wolnego i ruszyłam w miasto, w poszukiwaniu ciekawych rzeczy. Wiele nie znalazłam, ale pewne "Przydasie" upolowane. W Rossmanie przecenione były piękne szare tasiemki, a w innym sklepie klimatyczne lampiony. 





Cały czas "rozpracowuję" swoją nową lustrzankę. Dzień bez zdjęcia, dniem straconym :) Tyle opcji, że idzie się pogubić...


A na koniec następny ulubieniec, też czarny :)  Fikołki robi z radości i z wielką ciekawością patrzy co trzymam w ręku, gdy kucam by zrobić mu zdjęcie, wtyka mi nos w obiektyw,a gdy już uda mi się pstryknąć to podnosi ucho i słucha co to za dźwięk :)Jest ogromny i waży więcej ode mnie, a radosny jak mały szczeniak :) Pozdrawiam!!

Margo.



P.S. Rozwiązałam problem komentarzy!!! A takie to proste było... :)

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...