czwartek, 31 lipca 2014

Królikowy zawrót głowy!!

Codziennie obiecuję sobie, że będę pisać częściej, że będę tu wpadać choćby po to, aby się przywitać, nie wychodzi... 

Zaczęłam intensywnie już nową pracę. Wstaję o 6 rano, by mieć dla siebie chwilę ciepłego poranka, by usiąść na tarasie i słuchając przecudnego ćwierku wilgi, zjeść bez pośpiechu śniadanie. Za to o 20 już mogę iść spać :) Ale nie daję się zmęczeniu, bo pracy jest co nie miara. 
Właśnie pisząc tego posta, za ścianą dzieje się wyczekiwana rewolucja. Malowanie, tak dopiero teraz... Ja tego nie robię, bo nie chcę czegoś zepsuć, mam ciekawsze zajęcia. 

Otóż moja produkcja królików rozpędziła się w zastraszającym tempie. Tak w ogóle to bardzo dziękuję za miłe słowa uznania. Jak się okazało, każdemu, kto zobaczy królika mięknie serce i posypały się zamówienia. Zaczęłam sprzedawać moje króliki. Uzbierane pieniążki przeznaczę obowiązkowo na nową maszynę, bo stara nerw szarpie...

Dziś pokarzę Wam następnego tym razem w wydaniu szarym. Już powędrował w dobre ręce :) Teraz tworzą się jeszcze cztery. Stanę się monotematyczna przez te króliki, ale na prawdę pochłaniają  teraz dużo mojego czasu, wobec tego nic innego się nie dzieje. Za to niedługo będzie relacja po remoncie. Już nie mogę się doczekać, choć na sprzątanie nie mam weny...























































W jakim wydaniu jak dotąd podoba Wam się najbardziej? 
Pokarzę Wam również moją przepyszną i przepiękną tartę.













Polecam! Ciasto kruche na tartę, budyń, owoce i trochę galaretki żeby się trzymało kupy :) (ja dałam jakiś żel cukierniczy, nie wiem co to, teściowa miała).
Trzymajcie się tak ciepło jak dotąd, bo dla mnie to cudowna pogoda!

Uwielbiam upały!!!!

P.S. dziura po zębie zarosła, jeszcze szef gdzieś przeszkadza, ogólnie długo trzymał obrzęk i dyskomfort związany z niemocą otworzenia szerzej ust, ale da się przeżyć :)

czwartek, 17 lipca 2014

I love The Baltic Sea! & a new Maileg Rabbit

Witam, trochę mnie nie było. Pochłonęła mnie nowa praca, trzeba zgłębić temat, przyzwyczaić się, wdrożyć. Trwało to tydzień, bo teraz siedzę w domu na zwolnieniu... Siedzę opuchnięta jak chomik, nie mogę jeść, rozmowa też nie łatwo przychodzi... We wtorek pewna miła pani doktor "wydłubała" mi ósemkę... Było to pierwsze takie moje doświadczenie i stwierdzam, że jest to dla mnie koszmarem! Płakałam cały zabieg, który de facto trwał 1,5h, bo pani nie mogła sobie poradzić. Już myślałam, że zostawi mnie na tym fotelu z rozciętym dziąsłem, zgasi światło, zamknie i pójdzie do domu (wyraźnie miała na to ochotę). Najgorsze, że jeszcze 3 takie zabiegi mnie czekają!!!! Boję się jak nigdy! Po co one rosną?! Ostatnio słyszałam o przypadku, gdzie ktoś miał dziewiątkę... podobno jeden  delikwent na milion się zdarza.

 Ale ja nie o tym chciałam tu się rozwodzić... Weekend spędziliśmy nad morzem. I chociaż pogoda nie rozpieszczała, to i tak delektowałam się tymi widokami. Zazdroszczę wszystkim, którzy mieszkają nad morzem!



Chmury wyglądały złowrogo...





Mimo to w ludzi było bardzo dużo. Szczególnie w Gdańsku. Uwielbiam starówkę Gdańska! Te kamienice są przepiękne! 






Takie widoki nigdy się nie nudzą.




To kilka widoków Trójmiasta, a teraz czas na mojego Królika a la Maileg. Miałam zlecenie na uszycie królika w żeńskim wydaniu. Oto i ona:












Nową właścicielką królika jest mała Iga, więc imię wyszyłam na sukience.












To by było na tyle, lecę obiad robić :) Pozdrawiam! 
Margo eM.

piątek, 4 lipca 2014

Królik jak Maileg

Halo 
Halo 
wpadłam na chwilę, by przedstawić Wam Pana Królika a la Maileg :) Nowiutki, prosto spod igły. Trochę mi to czasu zajęło, ale jestem z niego bardzo dumna, bo jest niemalże perfekcyjny :) Miał dzisiaj sesję z paparazzi.









Razem zwiedzaliśmy ogródek i przeglądaliśmy gazetkę.


















To krzesełeczko jest miniaturowe, królik mierzy 70cm :)























a taki był golutki... :)





Teraz zasiada tu:




The End

Już mam zlecenie na następnego :) tym razem dziewczynkę.
Zapowiada się piękny weekend, więc udanego wypoczynku życzę :) 

Margo eM.

wtorek, 1 lipca 2014

Czekam (jeszcze) cierpliwie...

No i  urlop za mną. Malowanie kominka przebiegło pomyślnie, ale w całości ukażę go Wam jak już będzie stał na prawowitym miejscu, należycie udekorowany. Puki co zdobi garaż :) Czeka mnie jeszcze malowanie pokoju. Jak Wy to robicie, że tak same w przypływie chęci łapiecie za wałek, farbę i malujecie wedle życzenia?? Sama ścian nie malowałam, więc obawiam się o plamy. Trzeba pogruntować, załatać dziury w ścianach i zrobić nowe :) Opróżnić i przesunąć meble... A farby nie ma takiej jak ja chcę! Małe miasteczko- mały wybór... No i bez męża się nie obejdzie. Ponieważ nie ma tu farby, trzeba jechać do wielkomiejskiej aglomeracji :). 

Byłam w tej aglomeracji nieco większej, przez drugi tydzień swojego urlopu. Farbę zadobyłam jaką chciałam. Jak się Wam spodoba podam numer, bo to farba z mieszalnika :) Na razie dalej czekam... Jeszcze tydzień mam wolnego jak się okazało. Pojechałam do Łomży w moje urodziny. Spotkałam się z przyjaciółkami, był tort, życzenia i prezent :) Mamy teraz wszystkie takie same :)






A w domu zaczyna mi się nudzić, więc wpadam na różne pomysły. Dziś postanowiłam na szybkiego uszyć kolejny igielnik, choć zupełnie inny. Zawsze bałam się, że gdzieś pogubię igły, zrobiłam więc dla nich futerał. Trochę materiału, filcu i karton w środek. Teraz każda igła na swoim miejscu.





Ta lamówka to było nie lada zadanie.Nie wyszło tak jak bym chciała, ale nie mam cierpliwości już poprawiać :p






A na takiej starutkiej, wysłużonej maszynie szyję :) Daje radę jeszcze.





A tym zajmowałam się przed wyjazdem, czekając na upragniony remont... Widziałam w reklamie jakiś patent na przyklejanie obrazów do ściany zamiast robienia dziur, ktoś z Was próbował tego? Byłoby o wiele wygodniej...






A na koniec przegląd prasy przy kawie i lawendowe zbiory. 





Niestety moja lawenda choruje. Z tego co wyczytałam, atakuje ją grzyb (fytoftoroza), bo usycha od dołu. Kupiłam dziś środek ( Aliette) do pryskania, zobaczymy co z tego będzie, ale nie wygląda już tak ładnie jak wcześniej. Macie takie problemy z lawendą? Kiedyś posadziłam  nasiona i było tak samo... A tak lubię lawendę...

Ponieważ, kominka nadal nie mogę Wam pokazać, ujawnię kolejny rąbek tajemnicy, jeszcze przed malowaniem...





Pozdrawiam! Niech w końcu zagości słonce na niebie na dobre!

Margo eM.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...