niedziela, 31 sierpnia 2014

Plaster drewna i patyczak

Jak minął sierpień? Nijako -dla mnie, pogoda przytłaczała Jedyne pozytywne wydarzenie tego miesiąca to ślub mojej przyjaciółki. Życzę Ci Kochana dużo szczęścia w życiu i ogrom miłości, cierpliwości i chęci :)

Dziś ostatni dzień wakacji. Co prawda mnie to nie dotyczy, bo na wakacjach nie byłam do szkoły też nie chodzę. Jednak czuję w powietrzu jesień. Zbliża się nieuchronnie. Nie uciekniemy od tego więc trzeba się po prostu pozytywnie nastroić.

Po drodze z pracy przejeżdżam rowerkiem obok kwiaciarni. Nie sposób było przejechać obojętnie, gdy kolory wystawionych na zewnątrz, wybujałych wrzosów, aż raziły w oczy. Trafiłam,  na świeżą dostawę. Ale zaraz zaraz... wrzosy i wrzośce to już symbol jesieni!!!!

 Powstrzymałam się z trudem chcąc przedłużyć lato, choćby tylko w swojej głowie. Za to moją uwagę skupiły patyczaki. Nie wiem jak się nazywa kwiat,-drzewko, krzew? Pani w sklepie nazwała je patyczakiem. Zabrałam go ze sobą. Wioząc go w koszyczku na sterze mojego roweru snułam plany gdzie ma stać i w czym. Już oczami wyobraźni widziałam jak się prezentuje w glinianej donicy. Wiedziałam, że gdzieś owa donica stoi zapomniana w domu. Odkurzyłam ją i pomazałam trochę białą farbą, żeby wyglądała na wysłużoną, choć i tak jakiś ząb czasu na niej było widać.





















Nie sposób opisać Wam jak to drzewko wygląda. Jest szaro-srebrne. Ma niesamowity urok. Sprawia wrażenie jak by cały czas okrywał je szron. Próbowałam wykonać zdjęcia które oddadzą jego niesamowity urok.

















Nie mam niestety miejsca w pokoju na nowe doniczki z kwiatkami, dlatego ta trafiła do kominka :)









Okazuje się, że dom to skarbnica przydatnych rzeczy, trzeba tylko wiedzieć do czego je wykorzystać. Znalazłam też plaster drewna :)  Wyszlifowałam i dałam cienką warstwę lakieru. I oto jest :)











Z czasem może się namyślę na jakiś mały transfer na drewienku.

Skoro już mowa o kwiatach, mój storczyk wciąż zachwyca...





Pozdrawiam ciepło!

Margo eM.

poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Odświeżony look mojego wnętrza i wieszanie bez wiercenia...

W końcu mogę podzielić się z Wami urywkami z kadru z mojego m1 :) Upragniony remont nastąpił :) Remont to może za dużo powiedziane, bo to było tylko malowanie ścian, za to efekt dla mnie rewelacja. Wiele rzeczy bym jeszcze zmieniła w tym pokoju, ale puki co musi tak być. Jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Ja swój kąt bardzo lubię i staram się, by wyglądał coraz lepiej.









Drażnią mnie bardzo meble!!! Udaję, że ich nie widzę :) Za to kolor ścian wyszedł idealnie. Miał być "brudny biały" i jest. Wcześniejszy fiolet (nie wiem co mnie podkusiło) było ciężko zakryć, ale kilka warstw i poszło. Jak by ktoś był zainteresowany farbą to od razu piszę numer. Farba z mieszalnika Tikkurila Optiva matt S1002-R50B
Kolor nadał świeżości wnętrzu.



PRZED: 






PO:





No i oczywiście upragniony, dopieszczony kominek! Dziś w końcu pokarzę Wam go w pełnej krasie, na swoim prawowitym miejscu i w przybraniu :) (Wygląda jak  z innej bajki przy tych wstrętnych meblach, których specjalnie nie pokazuję). Potrzebuję jeszcze pięknych lampionów do kominka, na razie ich rolę pełnią metalowe klatki.


PRZED:






Odświeżyłam też look okna. Zdjęłam firankę, którą sama szyłam de facto i powiesiłam samą zasłonkę w bieli z Jysk. Bardzo mi się podoba teraz okno. W pokoju jest więcej światła. A mój storczyk buja jak szalony!Jeszcze nigdy nie miał tylu kwiatów :)



PO:




Ponieważ mężowi nie podoba się pomysł ze stolikiem z europalet, na razie uszyję długi obrus na tą ławę, która szpeci mi widok, ale jest bardzo potrzebna... Będzie przytulniej. No i potrzebny nam dywan...
Cieszę się ogromnie, że zmieniłam kolor ścian, bo to doskonała baza pod każdy kolor. Teraz mogę bawić się dodatkami. Czekamy jeszcze na fotele, które tymczasowo u tapicera, bo ekoskóra się posypała. 









Pytałam Was czy wiecie jak sprawdza się metoda "wieszania bez wiercenia". Nikt nie próbował, więc ja postanowiłam zaryzykować, ponieważ szkoda było mi wiercić dziury w "nowych" ścianach. Kupiłam gumę typu "tack it" i wypróbowałam na wieszaku. 







Niestety wieszak wisiał na gumie tydzień i spadł. Na szczęście na ścianie ani śladu. Miałam zamiar wieszać obrazki w ten sposób, ale chyba nie ma sensu.... Znacie inne metody?
A jak Wam mija lato? Pogoda rozpieszcza, jest cudownie, oby tak dalej. Mam nadzieję, że uda mi się wyskoczyć na długi weekend.

Ściskam!!

Utworzyłam stronę "Hand Made For You" Będę tam umieszczać swoje wytwory handmade, będzie można zamówić i kupić. Może z czasem rozszerzę asortyment, na razie króliki rządzą :)

Zapraszam do Hand Made For You
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...