Oj oj i już pierwsze postanowienie noworoczne (takie wewnętrzne, nie wypowiedziane) trafił szlag.
Miałam częściej publikować posty.
Byłam na urlopie tygodniowym, ale wyjechałam do rodzinnego miasta.
Przyjechałam, poszłam do pracy i myślałam jak by tu ponownie grafik zapełnić,
tym razem kreatywnym działaniem.
Wczoraj testowałam maszynę.
Na początek, coś bardzo prostego, bez kombinacji,
żeby wypróbować koordynację ruchów.
Guzik włącz, wstecz, opuść igłę, podnieś, szybciej, wolniej, zakończ ścieg, stopka góra dół, wyłącz.
To wszystko bez użycia nogi, która niecierpliwie szukała pedału...
Muszę się przyzwyczaić...
Tak więc pierwsze moje spostrzeżenie: szycie na elektronicznej maszynie wcale nie jest takie łatwe...
Miałam okazję również wypróbować moje nowe nożyce Fiskars.
Tną jak żyleta.
W całym tym zamieszaniu powstała torebka śniadaniowa.
Miłe dla oka gwiazdki i różowe dodatki z pewnością umilą lunch w pracy.
A Wy w czym nosicie swój lunch? Pakujecie jakoś szczególnie?
Pozdrawiam!!
Ja wrzucam lunch jakkolwiek do torby, ale na pewno milej by mi się wyjmowało z takiej gwiazdeczkowej torebeczki :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńZ taaaakiej torby wszystko smakuje bardziej. No i podwójnie ;) Pozdrawiam - M.
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podoba Twoja torebka na śniadanie :) Na pewno niedługo przyzwyczaisz się do nowej maszyny, zawsze tak jest na początku z każdym nowym urządzeniem :) Pozdrawiam ciepło !
OdpowiedzUsuńwspaniały pomysł na prezent!!!!!!!
OdpowiedzUsuńCzemu by nie? :) oryginalny prezent :)
UsuńPrzekąska zdrowa i z takiej pięknej torebki na pewno pysznie smakuje :).
OdpowiedzUsuńWiadomo, że trzeba się przyzwyczaić do nowego sprzętu i przestawić na taką maszynę.
Ściskam cieplutko!
Marta :)
Drugie podejście bylo już sprawniejsze :) Co do przekąski, to aż się prosi o taką zdrową do środka :) Musze się przerzucić na lżejsze jedzonko :) Dziś już zapakowałam kiełki :)
UsuńPiekna praca kochana.
OdpowiedzUsuńBardzo dobrze sobie z tą maszyną radzisz :))
Pozdrawiam cieplo
Będzie coraz lepiej, tylko trochę czasu potrzeba :) Pozdrawiam!
UsuńUrocza torebunia!!! Do takiej to aż chce się zapakować coś pysznego :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Teraz trzeba się przerzucić ( w moim przypadku) na zdrowsze jedzonko i przyjemniej będzie :)
UsuńTorebka super, wlasnie planuje cos podobnego dla męża. Szylas z bawelny czy z materialu laminowanego? A maszyna bez pedału to jakas czarna magia - ja szyję na 50 letnim Singerze :D
OdpowiedzUsuńDla męża to trzeba większą :) Z bawełny szyłam, choć myślę, że praktyczniejszy był by laminowany materiał. W przyszłości spróbuję :)
UsuńCudna torebka :)))
OdpowiedzUsuń:)))
UsuńFajna torebeczka, na pewno śniadanko będzie smakowało z niej jeszcze bardziej :))... jak wiadomo, je się też oczami ;))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, Agness:)
Dokładnie, jedzenie trzeba celebrować i w pracy w miarę możliwości :) Pozdrawiam!
UsuńOjej ale fajny pomysl! Nigdy bym sama na niego nie wpadla. Poszewki, zaslony, dzieciece misiaczki juz robilam, lunch bag' a mi jeszcze brakuje:) dzieki za inspiracje.
OdpowiedzUsuńSuper, że Cię zainspirowałam :)
Usuńładne zdjęcia i świetna torebka na jedzonko.pozdrawiam
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
Usuńtorebka czadowa!
OdpowiedzUsuńŚwietny pomysł z tą torebką śniadaniową. :) Jeszcze tylko zapakować do niej ulubione frykasy i mamy duet idealny!!! Gratuluję Ci pomysłu i powodzenia z maszyną! Pozdrawiam, Magda
OdpowiedzUsuńNo popatrz nawet śniadanko można tak pięknie zapakować, torebka jest świetna:)
OdpowiedzUsuńjak na początek wyszło całkiem nieźle. Poza tym bardzo lubię połączenie szarości z różem :)
OdpowiedzUsuńA mój pierwszy raz jeszcze przede mną, bo maszyna z kącika się do mnie uśmiecha. Tylko czasu trochę brak...
Trzymaj kciuki :P
Pozdrowienia!
Basia
Aż chce się schrupać jabłko, wygląda tak kusząco!
OdpowiedzUsuńTorebeczka bardzo fajna, jakbym taką miała z pewnością nosiłabym w niej lunch. A tak po prostu w pudełeczku.
Pozdrawiam, Kasia
Kasmatka
Szyć bez stopki ? nie wyobrażam sobie,ale widzę,że Ty radzisz sobie nie źle i rzekłabym ,że smakowicie :) pozdrawiam cieplutko :)
OdpowiedzUsuńStopkę mam :) he bez pedału szyję :) na przycisk sart/stop :)
UsuńSmakowita ta torebeczka:D Ja zabrałam się za szycie łosia dla małego, jakoś skroiłam formę i .... na tym skończyłam. Muszę się za to w końcu wsiąść.
OdpowiedzUsuńPozdrowionka Bzi :D
Chętnie zobaczę co z tego wyjdzie, na pewno fajny łosiek :) do :)
UsuńOj podejrzewam, że wcześniej niż myślisz poznacie się z tą nową maszyną jak łyse konie ;) Pierwszy efekt tej znajomości już jest i to całkiem miły dla oka efekt ;) Ściskam. Aga
OdpowiedzUsuńPrzeurocza ta lunch bag :) Mój mąż ostatnio zaproponował, że kupi mi maszynę, ale ja trochę się obawiam... nie wiem czy się polubimy, ale gdy tak patrzę jakie cuda Ty czarujesz...To jestem już bliżej niż dalej ;) Buzia i zapraszam do siebie na rozważania pączkowo-kanapowe :) Kasia.
OdpowiedzUsuńJa już nie wyobrażam sobie domu bez maszyny :)
UsuńŚwietny pomysł:) z tą torbą. tez sobie obiecalam, ze będę wiecej na blogu pisała, ale wychodzi jak zwykle ;) ech... przydałoby się też zdrowo odżywiać..
OdpowiedzUsuńYhy i ćwiczyć :) myślę o tym intensywnie i mam nadzieje że w koncu ruszę 4 litery :)
UsuńZ takiej torebeczki śniadanko będzie smakowało wybornie - Miałaś wspaniały pomysł - pozdrawiam Margo serdecznie
OdpowiedzUsuńsliczna ta torba :) ja moje jedzonko nosze zazwyczaj w takim specajlnym pudeleczi, na sniadanie male okragle a obiad wieksze prostokatne. szalu nie ma, wazne ze szczelne :)
OdpowiedzUsuńJa nigdy jeszcze nie próbowałam szyć na maszynie, w ogóle z igłą niewiele w życiu miałam do czynienia, no po prostu antytalent w tej dziedzinie niewyobrażalny;p Twoje torba cudna, piękny materiał. Pozdrawiam Cię radośnie:)
OdpowiedzUsuńJaka słodka... Tkanina w gwiazdki jest urocza, ale różowa nić dodaje smaczku... Dosłownie i w przenośni :)
OdpowiedzUsuń